괜찮아 

4224 posts 59 followers 30 following

No i po wizycie

Po 7 latach znów wracam do brania antydepresantów. Brałam je wtedy przez rok i tak szczerze to nic z tamtego roku nie pamiętam no ale... mam już tak uciążliwe objawy somatyczne, że nie daję rady. Płaczę w tramwaju jadąc do pracy, płaczę wracając. 

(Tak na marginesie 10 minut temu wzięłam 1/4 tabletki escitalopramu także nie przejmuj się jak nagle zacznę popełniać literówki albo pisać jak totalny debil - one tak działają. Otępiają. Mają znieczulić i zamienić człowieka w robota.) A więęęc...

 

Co do samej wizyty to pytania jakie zadawał pan Lekasz były zamknięte, typu:

- Czy boi się pani przyszłości?

- Czy ostatnio pani schudła?

- Czy miała pani jakąś operację?

- Czy bierze pani jakieś leki?

Ogółem odpowiadałam bardzo otwarcie i szczerze ale mało go to interesowało, myślę, że zadowoliłby się odpowiedziami Tak/Nie.  Read More »

Wiesz co sobie właśnie uświadomiłam

nakładając krem na twarz przed wyjściem do sklepu? Że to, że "pieniądze się mnie nie trzymają" jest wynikiem tego, że mam przymus systematycznego nagradzania się. Wychodzę z pracy po ciężkim dniu i myślę co sobie kupić najczęściej jest to coś słodkiego i tak w łóżku przed snem wpieprzam czekoladę albo uciekam w różne rzeczy np kupiłam wszystkie książki Harrego Pottera i już kończę pierwszą ale wynosiło mnie to 180 zł. Tak nie zachowuje się osoba, która oszczędza. Rozwalam kasę. Gdy czuję się chujowo to sobie kupuję cokolwiek nawet zestaw majtek by poczuć, że coś sobie kupiłam. Coś dostałam. Nagrodę. Teraz widzę ten schemat. Ciągle mi czegoś brak. Nawet w głowie miałam już plan, że po powrocie od psychiatry wstąpię do galerii i sobie coś kupię na poprawę humoru. Ostatnio kupiłam zestaw brokatowych długopisów w Empiku. Na co mi to XD Omg. Serio ześwirowałam. Na śniadanie jem tylko coś słodkiego. W ogóle jadłabym tylko słodkie i mogę bo nie tyję, jedzenie przeze mnie przepływa. 10 min po posiłku jestem w kiblu. Nie przytyłam od 16 lat. Najwiecej w życiu ważyłam 60kg i chyba przez miesiąc bo mam po tym mini rozstępy.  Read More »

OK. Zrobiłam to.

Zapisałam się do psychiatry dziś. Może i stracę 300 zł i dostanę jedynie otępiające leki ale zastanawiam się jak mam opowiedzieć to wszystko co się dzieje w 30 minut? No cóż zobaczymy. Ostatnio nawet pieniądze nie mają dla mnie wartości. Jakoś nie wierzę, że kiedykolwiek będę mieć ich dużo, więc who cares. 
Zastanawiam się i co mnie postawiło w tej sytuacji to fakt, że moje serce palpituje już chyba dobry czwarty miesiąc. Niby się do tego przyzwyczaiłam ale wiem, z tyłu głowy, że to nie jest normalna sytuacja. A ja tak bardzo pragnę normalności. Jeżeli antydepresanty wyciszą moje znerwicowane serce to już będzie sukces. Może sprawią też, że skóra mi zgrubnie i nie będę się trząść gdy w pracy znów mnie będą mobbingować bo obawiam się o to, że zebrałam już hektolitry złości i agresji. Widzę, że stałam się bezczelna i jest tylko gorzej. Chociaż pewnie niektórzy nazwaliby to wreszcie stawianiem granic. Efekt jest jednak taki, że jeszcze bardziej się ze mnie śmieją. Ot, ofiara się stawia. Zabawne, co nie :) Ubaw po pachy. Dłużej tego nie zniosę. Atmosfera w "domu" jeszcze dowala do pieca. Może chociaż ten psychiatra mnie wysłucha. Jak nie to już naprawdę chyba na nic nie zasługuję. Dopiero tak bardzo chciałam walczyć ale wczorajszy dzień mnie tylko utwierdził w tym, że ta walka jest chora. Rozmawiałam ze współpracownikiem o tym czy powinniśmy wykonać jedną rzecz czy zostawić ją na jutro (jak bardzo jest pilna) a szefowa wpadła i wrzasnęła "co to za rozmowy, nie gadać" i to przy klientach jakbyśmy byli dziećmi. Jest mi wstyd gdy myślę, że mam 32 lata i pozwalam sobie komuś mnie uciszać. Już sam fakt, że "szefowa" ma 26 lat sprawia, że jeszcze bardziej się dziwię. Ja zawsze miałam szacunek do starszych osób. Kurczę jak ja zaczynałam pierwszą pracę w tej firmie ona dopiero pisała maturę... szok. Może to moja wina bo to ja w tym wieku powinnam być na jej stanowisku i jej to przeszkadza ale serio ja nie mam parcia na bycie szefem. Ja chcę po prostu mieć fajne środowisko pracy, być docienioną, dostać więcej ciekawych projektów, małymi krokami, robić coś kreatywnego, czuć po prostu, że człowiek się rozwija i nie koniecznie musi od razu lecieć na sam szczyt. Nie czułabym się dobrze jako szef szefów. Lubię to co robię i chciałabym robić więcej ale w miarę swoich kompetencji. Ale chyba pomyliłam firmy. Nie zrobię z kołchozu gdzie panuje wyzysk, minimalna krajowa i brak szacunku do ludzi firmy typu IT z nastawieniem na kreatywność, dobrą atmosferę i poszanowanie drugiego człowieka. To jest tylko dla wybranych. Przykre to jest ale tak jest. Jestem naiwna i może faktycznie potrzebuję leczenia psychiatrycznego tej naiwności. Boję się rzeczywistości a rzeczywistość jest taka, że każdy ma gdzieś co ja chcę oprócz siebie. Rzadko kiedy masz co chcesz. O szacunek trzeba walczyć. Trzeba być wredniejszym i odważniejszym od gnębicieli aby przestać być gnębionym. Przechodziłam to w szkole ale najbardziej pomogła mi zmiana klasy. Jakoś ci w innej klasie okazali się normalni. Może zmiana pracy to jedyne co mnie uratuje. Zastanawiam się czemu moja menagerka ucieka i chowa się gdy przyjeżdża zarząd z poza Polski bo nie zna angielskiego i każe innej osobie sobie tłumaczyć a ja rozmawiam swobodnie po angielsku i pracowałam za granicą gdzie codziennie rozmawiałam w tym języku, że nawet Angielka była zdziwiona, że tak dobrze mówię i jestem na najniższym szczeblu. Dlaczego pracuję poniżej swoich możliwości intelektualnych? Dlaczego sobie na to wszystko pozwalam? Na brak szacunku. Na blokowanie swoich możliwości. Na tkwienie z kimś kto wyrzuca mnie z mieszkania. Dlaczego wmawiam sobie, że nie jestem w stanie się sama utrzymać i zarabiać więcej niż minimalna krajowa? To naprawdę takie niemożliwe? Znów mam przypływ motywacji ale boję się porywać z motyką na słońce. Może wymagam za dużo i powinnam się cieszyć, że w ogóle coś mam. Może w każdej pracy jest mobbing a każdy facet po 10 latach traci do ciebie szacunek i cię zdradza? Może jestem zbyt brzydka by oczekiwać więcej? Mam ponad 170 wzrostu, ważę mniej niż 55kg, twarz mam chyba ok, nie jestem grubą, karłowatą Karyną z tipsami i z bombelkami z poprzednich związków. Bo prostu na własne życzenie siedzę w bagnie. Wkurza mnie to niemiłosiernie. Tęsknię za życiem. Nie pamiętam już jak to jest wyjść ze znajomymi na kręgle czy na piwo. Siedzę sama wiecznie przed komputerem. Jak to jest być sobą. Mówić co się myśli. Być spontanicznym. Realizować pomysły. Współpracować i czuć tę radość z tego, że coś fajnego robisz. Coś dobrego. Coś co sprawia innym radość i im pomaga. Nagle takie rzeczy jak wyjście do kina stały się dla mnie czymś co jest tylko dla wybranych. Spacerowanie z partnerem po starówce trzymając się za ręce? Tylko w filmach. Przez cały ten 10-letni związek nigdy nie spacerowaliśmy trzymając sie za ręce. Ba, nigdy nie trzymaliśmy się za ręce. Dziwiło mnie to bo z poprzednim chłopakiem (tak chłopakiem bo miałam wtedy 18 lat) to była norma. A tutaj szok. Nie zasługuje. Jeszcze ktoś pomyśli, że jesteśmy razem. Za to roszczenia co do seksu na okrągło. Jestem ślepa. Wmawiam sobie, że nie jest tak źle. Oszukuję sama siebie. Może dlatego zachowuję się jak wariatka i wszyscy mnie mają za wariatkę. Chwała wariatom. Idę dziś do lekarza od wariatek :) Jak na zdrową wariatkę przystało! :)  Read More »

Moje dwie głowy

Jedna mówi: odpuść, tak jak mówiła O. szkoda się kłócić, nie ma sensu 

ale wtedy frustracja rośnie 

A druga mówi: walcz, przecież do jasnej ciasnej zaczynałaś pracę wtedy gdy osoby, które teraz tobą dyrygują kończyły podstawówkę, miej szacunek do siebie, masz prawie 3-letnie doświadczenie czemu dajesz się gówniarzom rozstawiać po kątach? Nawet jeżeli to oznacza wojnę.

Co ci szkodzi jak i tak nie przedłużą ci umowy bo w ogóle nie dostrzegają twojego potencjału. Dla nich jesteś za stara i za tępa a ty masz ich za zapatrzonych w siebie, fałszywych idiotów. 

Zamiast nie szanować siebie to zacznij nie szanować innych. Nie umrą od tego jak będziesz dla nich nie miła. Z resztą nie nawidzisz być miła. Nikt jeszcze nie umarł od bycia wrednym. 

Ile dni jeszcze będziesz przychodzić tam przygnębiona i robiąca z siebie ofiarę? Read More »

Zawsze

Mam poczucie winy jak wychodzę do pracy na 10h rano i wracam późną nocą zostawiając kotki w mieszkaniu z nim. Czuję stres, lęk i to okrutne poczucie winy bo wiem, że on się z nimi nie pobawi, nie da kotce mokrej karmy, nie posprząta kuwety i kotki cały dzień będą spały ewentualnie wstaną chwilę podjeść suchą karmę lub poganiać się ale tego nie jestem pewna bo może faktycznie te 12h śpią jak mnie nie ma. Myślę sobie wtedy, że jakbym mieszkała z kimś kto miałby empatię i poczucie odpowiedzialności oraz kochał zwierzęta to byłabym spokojniejsza. Z drugiej strony wiem, że jakbym mieszkała sama to kotki miałyby to samo, brak mokrej karmy i spanie aż wrócę oraz chęć zabawy kiedy ja wracam styrana i bolą mnie nogi i marzę tylko w panice by coś zjeść o ile coś jest i umyć się i spać bo jutro znów to samo. Wychodzi na to, że koty cały czas są nieszczęśliwe i ja sobie z tym kompletnie nie radzę. Nie mam pojęcia jak kobiety samotnie wychowują dzieci, może są babcie, żłobki, przedszkola? Może powinnam znaleźć opiekunkę do kotów? Wszystko to kosztuje. Jak kobiety sobie radzą same z dziećmi, z tym poczuciem winy, bez wsparcia? Ja mam tylko koty a już tyle emocji. Nawet nie wyobrażam sobie mieć dziecka. Nie chcę. Nie mam tyle siły i tak ledwo znoszę psychicznie tę sytuację. Chciałabym mieć przestrzeń by się załamać a nawet tego nie mogę. Wczoraj był miły do czasu. Powiedziałam, że jestem zmęczona i dostałam kłótnię na dobicie bym znów nie odpoczęła. Znów "wyprowadź się". Stres. Strach. Ból. Piszę tu gdy nie mam prywatności by pisać w pamiętniku. Teraz piszę w tramwaju jadąc do pracy. To mój pamiętnik. Może kogoś ostrzeże. Nie warto ufać mężczyźnie nawet gdy mówi, że kocha. Tym bardziej gdy mówi, że masz się o nic nie martwić, on o wszystko zadba, ty tylko zajmij się swoim hobby, obyś była szczęśliwa. I nie rezygnuj nigdy z rozwoju. Nie czuj się pewnie przy mężczyźnie. Nie szukaj przy nim bezpieczeństwa. To nie substytut ojca. Żaden mężczyzna nie ma przymusu zapewnić ci bezpieczeństwa. Sama musisz. To tylko pozory. Oni są większymi tchórzami od kobiet i nie przywiązują się emocjonalnie do niczego. To tylko maszynki do pieniędzy i zdrad. Nie przywiązuj się bo skończysz jak ja. Emocjonalnie uzależniona od socjopaty. Wiecznie głodna i zmarznięta. Samotna. Read More »