Reposted from orelh via schlechtwetter
Reposted from orelh via schlechtwetter
Nie zmienisz świata. Nie cofniesz czasu. Nie uratujesz się. Nie będzie nigdy sprawiedliwie. Ciesz się, że żyjesz. Chociaż lepiej by było dla ciebie gdybyś wtedy umarła.
Gdzie nie poszła trafiała na małą sektę, w której ludzie rozgrzeszali się nawzajem. Warunkiem należenia do niej była aprobata. Lajkowali wszystko byle tylko być zauważeni. Zatapiali swoje głowy w ekranach monitorów. Płaczące dzieci w ich sypialniach zagłuszał stukot klawiszy klawiatury. Słychać ją było na ulicy. Stuk. Stuk. Stuk. Byle dostać głask. Nie ważne od kogo. Nie istnieli już w rzeczywistości. Rzeczywistość ich uwierała. Zaczynali żałować, że mają w niej pracę, że mają w niej dzieci, że mają w niej życie. Chcieli tylko stukać. Tylko to miało dla nich sens. I nie mogli przestać.
Patrz, co się ze mną tu wyprawia
Patrz, jak ich śmieszy ta zabawa
Patrz, jak ten obłęd mnie zabiera
Patrz, jakim frontem on napiera
Patrz, jak się wykańczam na Twoich oczach
Patrz, jak na moją niekorzyść działa czas
Jakie śmieci mam pod czaszką
Patrz, jak mnie będzie zniszczyć łatwo