Zadzwoniłam do Poradnii Leczenia nerwic, recepcjonistka jąkała się, mówiła prawie szeptem, sama brzmiała na mocno znerwicowaną. Powiedziała mi, że jest mnóstwo innych poradni i czemu nie zadzwonię gdzie indziej oraz zapytała czy leczę się psychiatrycznie, skłamałam, że tak a ona "a nie chce pani wrócić tam do siebie?"... pierwszy raz się spotkałam z czymś takim. Jeżeli to tak wygląda to zastanawia mnie tylko co się kurwa odpierdala w tej polskiej psychiatrii ile tam jest gówna i zła, że recepcjonistka na wstępie mnie zniechęca? Nawet boję się pomyśleć i współczuję tej kobiecie.
Naprawdę jeżeli nikt was codziennie nie przypala ogniem nie idźcie do tych miejsc bo możecie trafić z deszczu pod rynnę a jak zrobią z was oficjalnie w papierach wariata to będą mogli robić z wami wszystko.
Wolność jest najcenniejsza.
Tam gdzie silniejszy ma władzę nad słabszym (potrzebującym) zawsze jest przemoc. Narcyzi rządzą tym światem. Ja już mam swojego narcyza (pana) i swoją klatkę także jak tylko powinie mi się noga on nie zawaha się użyć mojej depresji przeciwko mnie. Nie wolno okazywać słabości.
Napewno spotkaliście się nie raz z tym jak ludzie mówią "jej odbiło, zerwała z chłopakiem i wyjechała za granicę" (jakby to było coś szalonego) albo "on cały dzień siedzi w domu przed komputerem i nie ma znajomych bo jest leniwy" (jakby to było oznaką lenistwa) albo "zaczęła krzyczeć i płakać, załamała się, zamknęli ją w psychiatryku, no głupiej babie odbiło od nadmiaru atencji" (jakby kobiety miały zawsze być spokojne i uśmiechnięte jak z kamienia). Naprawdę trzeba uważać. Sama zdaję sobie sprawę, że ktoś mógłby wszystko co tutaj piszę szybko wykorzystać przeciwko mnie. Mogłabym stracić pracę. Uznajcie to za fikcję literacką :)