Skoro nie zabijam się bo kto się zaopiekuje kotkami to znaczy, że nie mam depresji tylko wymyślam jak głupia, leniwa szmata, której się nie chce pracować. Której się nic nie chce. A tak się cieszyłam. Najwyraźniej nigdy nie będzie dobrze. Urodziłam się przeklęta. Może nie zasłużyłam na to życie i świat chce abym już sobie stąd poszła. Może zrobiłam błąd, że przygarnęłam te koty bo mogłabym odejść bez żalu. Nic już nie będzie dobrze. Przestań się oszukiwać. Ludzie pracują ciężko, wstają o 3 w nocy, jadą do pracy 1000km a ty się załamałaś bo nie masz wolnej soboty. Ty leniwa suko. Mam ochotę krzyczeć i bić się po głowie. Jestem do niczego. Wcale nie jestem inteligentna i zabawna. Nawet nikt tego nie czyta. Generuje same śmieci. Może nawet tym kotom nie jestem potrzebna. Może za często je całuje. Może dlatego tyle miauczą bo sobie nawet z kotami nie radzę. Wszystko jest nie tak. Pójdę na L4. Będę znowu brać jakieś dziwne psychotropy jak parę lat temu co mi jeszcze bardziej namieszają w głowie a za 2 miesiące mnie zwolnią i dopiero wtedy będzie awantura. Do niczego się nie nadaję. Ja chcę tylko żyć normalnie.