Muszę przejść terapię, ale jak pozbyć się tego zbieranego całe życie żalu? Jak nauczyć się ufać ludziom kiedy cały czas się nimi rozczarowujesz? Jak nie mieć oczekiwań kiedy wiesz czego potrzebujesz? Jak przestać w ludziach szukać tego czego w sobie brak? Zamiast łatać dziury ludźmi czym innym je zasypać? Mężczyznom jest tak łatwo powiedzieć "thank you, next" czy to kwestia wychowania? Nie wierzę, że taki mały roczny chłopczyk nie potrzebuje miłości, potrzebuje tak samo jak mała roczna dziewczynka. Czemu później z tego dziecka wyrasta człowiek, który zaczyna kobietę traktować jak rzecz? Wpływ wszędzie dostępnej erotyki na mózg? Kiedy dla takiego chłopca kobieta przestaje być człowiekiem? Czemu tylko matka jest dla nich człowiekiem? A dla połowy z nich matka jest kimś na kim nie potrafią się zemścić, więc mszczą się na całej płci przeciwnej. To wszystko jest takie pojebane, wiesz co. Psychologia. Z jednej strony jest takie proste i bardzo łatwo można zauważyć co kto w sobie nosi i można wszystko rozrysować, skutki i przyczyny, z tego wzięło się to itd a z drugiej strony myślisz sobie "ja pierdolę" ludzie ludziom robią piekło mimo, że wszyscy chcą tego samego. Wszyscy chcą tej jebanej czystej, prawdziwej, akceptującej, kojącej miłości i ludzie są skłonni cię rozszarpać by zajrzeć ci do środka czy ona gdzieś tam w tobie jest i rozdrapać cię pazurami, wydrapać te resztki jak tynk ze ściany. Daj, daj, daj mi trochę też. Zabiorę ci ale ja będę mieć. A jeżeli ja nie dostałem miłości to ty jej też nie dostaniesz, możesz być tego pewny. Wszystko co uczyniono nam ucznynimy innym. Oko za oko, ząb za ząb. Jezus umarł na krzyżu wiesz dlaczego? Po to abyśmy my umierali na krzyżu a nie po to aby nas zbawić. Bóg jest mściwy nie miłosierny. "Zabiliście mi syna, który był miłością, więc sami będziecie teraz zabijać siebie dla miłości". Tym są ludzie. Po śmierci pójdziemy do niego a on rozliczy nas z ilości cierpienia, czy cierpieliśmy wystarczająco aby jemu poprawił się humor i tak setki razy jeżeli wierzyć w reinkarnację. Jeżeli w to nie wierzysz to jesteś ślepy. Jeżeli wierzysz w miłosierdzie Matki Teresy czy papieży to jesteś ślepy. Przestajemy zło przykrywać dobrem. Jedyne czego jestem pewna na tym świecie to dobro i zło. Tak samo jak to, że człowiek potrafi być i dobry i zły jednocześnie ale prowadzi cały czas walkę. Raz zło dochodzi do głosu raz dobro i nie zawsze mają taką samą miarę. Zło i dobro jest w każdej religii. Tylko tego jestem pewna. Tak jak i dnia i nocy. Ciepła i chłodu. Zimy i lata. Słońca i księżyca. Kobiety i mężczyzny. W życiu liczy się tylko rytm. 

 

Dziś nazwiesz mnie schizofreniczką a kiedyś nazwał(a)byś mnie filozofem. 

Jak to przeczytałaś/eś to pozdrawiam :D