Wiem, ze narcyzm jest teraz popularny szczególnie wśród kobiet (którymi najłatwiej manipulować i które mają najsłabsze kręgi wsparcia) i najczęściej zarabiają na tym głównie kobiety (pseudo psycholożki a tak naprawdę samoznwańcze coache czyt. kołcze) ale też są i mężczyźni (ci jedyni, prawdziwi, nie zaburzeni ;)) napewno nie narcyzi ^^ ale zastanawia mnie w tym wszystkim jedno

Dlaczego akurat to narcyz nie może pracować nad sobą skoro powoduje takie spustoszenie w psychice, czyni tyle zła i odbiera wolność? Czemu mają nad sobą pracować jego ofiary? Czemu narcyz "jest nieuleczalny" jak nawet małe dzieci uczą się empatii (dziecko do pewnego roku życia jest skrajnie egocentryczne) to jakim cudem narcyz, który jest potencjalnie mentalnym dzieckiem nie może się tego nauczyć?

Czemu to my, ofiary mamy odwalać całą robotę i jedynie odchodzić od nich? To, że odejdziemy od osoby krzywdzącej nie sprawi, że ta osoba nikogo więcej nie skrzywdzi. Czy to nie egoistyczne? Czemu złu pozwala się być i się je tłumaczy a osoby dobre mają uczyć się i odwalać nie łatwą pracę by ze złem walczyć? Bo przecież jak jesteś uwikłana w związek, w którym zaufałaś drugiej osobie i wiele poświęciłaś,  często swój rozwój, karierę, przyjaźnie, rodzinę (by założyć nową), pieniądze a ta osoba w ogóle tego nie doceniła to musisz wiele wysiłku włożyć by to odzyskać. A narcyz po prostu sobie JEST. I nikt nawet nie chce go za nic rozliczyć bo "to typ co unika odpowiedzialności" i to jest spoko. A panie kołcze per psycholożki zgarniają nie małe pieniądze od tych biednych kobiet i jeszcze raz podkreślę a narcyz sobie JEST. Po prostu sobie jest. I jeszcze uwaga jest ich właściwie bardzo dużo. Co druga osoba. Czy to nie brzmi podejrzanie? Może osoby, które są tak zafascynowane narcyzmem zaczną rozliczać osoby narcystyczne w prawdzie te osoby czyimś kosztem robią większe kariery i mają więcej pieniędzy :)