Znów mi wraca agorafobia, którą miałam w liceum nie zdając sobie z tego sprawy ale pamiętam jak stałam patrząc przez okno i zmuszałam się by wyjść do sklepu, wmawiałam sobie, że taka ładna pogoda i szkoda by było a później i tak kończyło się na "jutro, jutro pójdę", a jak mi się już udawało wyjść z wielkim trudem to czułam paniczny lęk i czasami w połowie wracałam do domu. Znów to mam. Muszę wyjść ale wmawiam sobie, że lepiej wyjść po zmroku. Po zmroku jest bezpieczniej. Jeżeli w ogóle uda mi się wyjść. Dawno już o tym lęku zapomniałam a te tabletki wszystko ze mnie wywlokły. Za tydzień powrót do pracy. Masakra. Jeżeli znów zacznę bać się odzywać do ludzi to mogę sobie zacząć już kopać grób.