Jak sama nazwa mówi ma w sobie ukryte słowo "burza". Oznacza to iż taki człowiek ma w sobie wiele burz. Grzmoty i pioruny. Nie tylko w swojej głowie (szkodzących mu myślach) ale też w układzie nerwowym, w sercu, w każdym narządzie wewnętrznym. Jak wiadomo od wieków umysł łączy się z ciałem. (Zastanawia mnie tak na marginesie z jakich tez wywodzą się ludzie, którzy uważają inaczej przecież mózg jest w czaszce a nie poza człowiekiem). Whatever. Człowiek pełen burz. Człowiek-burza. Taki człowiek nie zasługuje na dyskredytację gdyż sam siebie dyskredytuje będąc ciągle człowiekiem doświadczającym grzmotów i piorunów własnego jestestwa. 
Ten człowiek jedyne czego potrzebuje to słońca. Tę metaforę pozostawię otwartą na własne filozoficzne skojarzenia.

Otwieram burzę mózgów xD