Byłam dzisiaj w centrum pomocy kryzysowej i babka się mnie tak przestraszyła, że prawie się potknęła o drzwi wychodząc z pokoju. Chyba nigdy nie widziała wariatki XD Najbardziej mnie wkurwiło to, że dostałam ataku paniki i duszności i że tak naprawdę gówno mi pomogła bo siedziała tylko i patrzyła się jak na ufo gdy się dusiłam. Dała mi jakieś kartki z wypisanymi placówkami gdzie mam dzwonić "może za parę miesięcy zwolni się wolne miejsce na terapię". Za parę miesięcy to ja chyba coś zdemoluję. Nie chcę trafić do psychiatryka bo kto się zajmie moimi kotami no i stracę pracę. Nie mam co robić z tym wszystkim. Wrzucam to tutaj w słowa bo nie mam pojęcia gdzie to wszystko upchnąć!!! Sorry, padło na was. Nie musicie czytać. Chciałabym z kimś pogadać ale kto by chciał gadać z wariatką. Wiem, że nikt mnie nie uratuje. To nie koreańska drama. Poza tym ratowane są tylko ładne dziewczny. Ja nie jestem typem borderline. Bardziej jestem typem gadającym do siebie, mającym z 10 osobowości i zmieniającym twarze jak maski. Potrafię w ciągu jednej rozmowy mówić 3 różnymi głosami i intonacjami i mieć 3 różne osobowości. Dopasuję się do każdego. Potrafię zmałpować każdego. To jest dopiero talent. Jakbyś mnie poznała to w ciągu miesiąca byłabym twoją siostrą bliźniaczką. Szkoda, że aktorstwo mi nie pykło. Można by było zarobić na tym moim zaburzeniu. Jak tu wysadzić świat i nie pójść do więzienia ani psychiatryka? Jak kogoś* usunąć z tego świata tak by nikt się nie dowiedział? Chociaż śmierć dla niego to zbyt łaskawa kara. Codziennie modlę się o karmę. Nie zniszczę sobie życia i tak mam już zniszczone, ale często boli mnie, że on chodzi po tym świecie. Ujmę to tak "nie jest w mojej mocy ani sposobności zrobić mu coś ale jakby potrąciło go auto i umarł poczułabym ulgę". W takim razie nie mogę nazywać się złą. On dopuścił się złych czynów bez wyrzutów sumienia ja mogę się tylko modlić o sprawiedliwość bo realnie nie ma na nią co liczyć. Niestety złego diabli nie biorą.
*mężczyzna, który zapłodnił moją matkę, która urodziła mnie