coś odblokowało mi się w głowie. 

Pomyślałam: "Przecież mogę robić co chcę. Przecież jak mam dosyć tej swojej toksycznej pracy mogę się zwolnić. Przecież nie muszę spuszczać głowy kiedy ktoś na mnie krzyczy i obracać wszystko w żart by nie czuć się nie komfortowo. Oszukiwać siebie. Czekać chuj wie na co latami. Przecież mogę nawet zabrać koty, wsiąść w pociąg i wynająć mieszkanie chociażby we Wrocławiu albo w Poznaniu. Jebać ten Kraków. Jebać tę pracę. Jebać tego idiotę dla którego marnuję swój potencjał przez 10 lat. Mogę zrobić 50 kursów na co chcę. Mogę pracować co pół roku gdzie indziej. Gdzie mi się podoba. Mogę wszystko. Jestem dorosła. Mam 32 lata. Nie potrzebuję opiekuna. Pozwolenia."

Przez pół sekundy. 

My mind is a birdcage.